sobota, 4 stycznia 2014

Porzucone nadzieje #1

"This is not gonna last forever..." rozlega się w ciemnym pokoju dźwięk melodii. Dłoń wyciągnięta ze stosu pierzyny sięga po telefon. Jednym przeciągnięciem palca budzik zostaje wyłączony. Aparat ląduje w poduszkach. Zbliża się siódma. Należałoby wstać i przygotować się do przeżycia kolejnego dnia.. 37 dnia. Mimo tego młoda dziewczyna nie rusza się z miejsca. Ułożona na plecach, wpatrzona w sufit tłumi łzy. Już dawno powinna zmienić ten dzwonek. Skasować go, wrzucić do pudła wraz z resztą wspomnień. Nie robi jednak tego. Przez trzy lata utwór ten był jej zastrzykiem energii. Napawał ją wiarą, że nie jest wszystkim obojętna, że ktoś w nią wierzy. Teraz... Teraz on nie istnieje. Istnieje tylko pierwszy wers: "To nie będzie trwało wiecznie" - mieli rację.
Kołdra gwałtownie opada na podłogę. Postać siedzi na uginającym się pod ciężarem, materacu.
- Tak, bardzo bym chciała, żeby to była nieprawda - wyrywa jej się dźwięk spomiędzy spierzchniętych warg. Nie ważne jak bardzo by tego pragnęła, nie zmieni faktów przeszłości. Zamiast tego owo zdanie budzi w jej głowie tylko wspomnienia.. Tekst, z którym się utożsamiała, oplątał jej myśli powodując kolejną falę cierpienia. Teraz dopiero w pełni doświadcza bólu związanego z chęcią zostania okłamaną. "Lie to me" traci swoje 334 słowa.. Liczą się tylko te z tytułu.. Okłam mnie. Okłamcie mnie... Skłamcie dla mnie... Bo ja upadam bez was.
Dziewczyna chwyta własne ubrania, porzucone na krześle dnia poprzedniego.. Jest bez wyrazu. Pozbawiona jakichkolwiek emocji otwiera szufladę z bielizną, chwyta pierwsze z brzegu ubranie i zamyka się w łazience. Dopiero odbicie w lustrze zdradza zapuchnięte oczy i smugi wyschniętych łez na polikach.. Od ostatniego miesiąca jej kości policzkowe i pozostałe rysy twarzy mocno się zaostrzyły. Niegdyś nieujarzmione niczym, mysie włosy opadają bezwiednie wzdłuż twarzy. Kiedyś w kolorze ciemnego dębu, dziś rozjaśniły się o parę odcieni. Lekki brąz przerzedzają, gdzie nie gdzie blond pasma. Postrzępione końcówki przykrywają lekko ramiona.
Woda ucieka z kranu. Dziewczyna obmywa twarz, włosy związuje w wysoki koński ogon. Wciąga na siebie jasne jeansy, biały top, narzuca szarą bluzę z kapturem. Gotowe. Już nie przypomina wraku, choć do normalności z pewnością trochę jeszcze brakuje. Z dnia na dzień powinno być coraz lepiej jednak nie w tym przypadku.. Nie pozwala sobie na żadną chwilę uśmiechu. Nie znała prawdziwej wesołości, dopóki nie trafiła na nich. Teraz nawet wymuszony uśmiech sprawia, że nachodzą ją wyrzuty sumienia, jakby ich zdradzała. Dla niej to nie był zwykły zespół. Nie była jedną z tych fanek: jeżdżących na koncerty, mających cały pokój wytapetowany ich plakatami. Ona nie miała nawet orginalnej płyty... Znalazła ich na youtube - nieznanych chłopców. Przeżyła z nimi chwile sławy. Stoczyła się z nimi na dno. Oni zniknęli, ona została i powróciła do pierwowzoru. Pamięta jak żyła zanim to wszystko się zaczęło. Zakompleksiona dziewczynka bojąca się do kogokolwiek odezwać, wypłakująca w ciszy swoje życie. Dzięki nim poznała nowe wspaniałe osoby - przyjaciół. Tyle, że ci przyjaciele pozostali po drugiej stronie komputera. Wystarczy się zalogować, żeby znów z nimi być, ale to za dużo... Nie dałaby rady, jeszcze nie teraz. Zmienili całe jej życie - ocalili je. Można lubić wiele zespołów, znać teksty milionów kawałków, ale jest ten jeden, który zawsze wyciągnie do ciebie dłoń. Ten jeden, który przywołuje cię do porządku i przywraca ci uśmiech. Tyle, że teraz kojarzy się z końcem... 
Skoro im się udało mnie też się uda! Wystarczy wierzyć w marzenia. 
Obudziła swoje marzenia, zaczęła w nie wierzyć. Oni jej w tym pomagali, choć widziała błędy (nie była ślepo zapatrzona). A teraz szklana bańka prysła - znowu jest sama. Ponownie stara się żyć bez marzeń. Tylko, że nie ma już siedmiu lat. Co ponownie dopuściła do życia, stało się jej częścią i teraz musi to z powrotem uśmiercić. Tylko, że tak pięknie było, tyle radości dawało... Można żyć bez marzeń, ale trudno jest ponownie je oddalić, kiedy poznało się smak współżycia z nimi...
Srebrny łańcuszek na rękę z zawieszkami opada gwałtownie na nadgarstek w czasie zakładania białych nike. Ostatnie czynności: komórka w kieszeń, z materiału zwisa zawieszka w kształcie nutki (ósemki), torba przerzucona przez ramię, w drzwiach słychać odgłos pracującego zamka. Pęk kluczy ląduje do prawej kieszeni. Dawniej pewnie z uszu zwisałaby para słuchawek, dziś cisza pobudza pustkę. 
Tupot stup odbijanych o lastrikowe schody klatki schodowej świadczy o schodzących z nich postaci. Ostateczna bariera między nią a światem zewnętrznym zostaje pokonana - przechodzi przez drzwi. Nogi w szybkim tempie pokonują drogę do szkoły, wzrok nie zwraca uwagi na otaczającą rzeczywistość, zna ją na pamięć. A przecież tak nie dawno potrafiła znaleźć iskierkę nowości w ogniu słonecznym.
Szkolne korytarz to prawdziwy labirynt. Cztery proste korytarze połączone dwoma kondygnacjami schodów. Wąskie przestrzenie, zapchane przez uczniów. Ze spuszczoną głową stare się ich wyminąć. Po raz kolejny w życiu czuje się zagubioną małą dziewczynką, nie da jednak po sobie tego poznać. Mknie dalej.. Sala 115 wydaje się tak odległa. Kolejny już raz zostaje potrącona, uderzona z barka.
- Cholera - frustracja w końcu odnajduje wyjście, kiedy pasek torby zsuwa się z ramienia. Odwraca się. Jej wzrok napada na twarz.. Tą samą twarz, która doprowadziła ją pięć lat wcześniej do próby samobójczej. Ta twarz, która odpowiadała za bliznę na brzuchu pochodzącej z czasów podstawówki.
Ocenienie sytuacji trwa chwilę. Podnosi materiał z podręcznikami i znika w tłumie uczniów. Pustka w mgnieniu oka przeradza się w chorą obojętność. Kiedyś chciała, żeby zginął... Po prostu niech odejdzie jak najdalej, niech zniknie. Tak, bardzo pragnęła się przeprowadzić, aż doszła do wniosku, że przed sobą nie można uciec. Dopiero później odkryła, że jej prawdziwe ja, odkryte dzięki słowom prostych piosenek, nie jest tym kim była i do czego wróciła. To ludzie, to to dawne nękanie zrobiło z niej to czym się stała. Zniszczyło jej psychikę. Chłopcy z Anglii byli jak lekarstwo, jak powolne wychodzenie z choroby, jak wiara w lepsze. 
Ponownie ciało ogarnia strach.
Przechodzi przez drzwi sali. Znajomi z klasy siedzą w grupkach, na ławkach i wymieniają się spostrzeżeniami z poprzednich dni. Gdy mija próg drzwi, kilka twarzy odwraca się ku niej. Podnosi dłoń i macha im w odpowiedzi. Ciche przywitanie jest jak nieme zakomunikowanie swojej obecności. Poprawia pasek torby i kieruje się do trzeciej ławki, gdzie siedzi już Selena powtarzająca ostatnią lekcje. Siada na swoje miejsce. Sel przenosi wzrok z podręcznika na nią. Dziewczyna udaje, że nie widzi tego spojrzenia. Nigdy nie były ze sobą jakoś specjalnie zżyte. Trudno powiedzieć, czy nawet się lubiły? Spędzały ze sobą czas na przerwach, dużo rozmawiały na neutralne tematy. Zawsze ona zaczynała temat, a Sel włączała się po chwili. W nowym środowisku zawsze ona była lodołamaczem. Bez skrupułów podchodziła do nieznanych osób i rozpoczynała rozmowę. Dlaczego, więc była odlutkiem? Problem zaczynał się z utrzymywaniem znajomości, nie z jej zawieraniem. Zawsze, kiedy znalazła sobie nową grupę osób, do której zdawało jej się pasować. W owej grupie pojawiał się ktoś z przeszłości, ktoś z obelgami, z nieprawdziwym informacjami na jej temat. Pojawiał się ON - kat, który nie pozwalał jej się pozbierać i zacząć jeszcze raz. Za hobby przyjął sobie niszczenie jej życia. Potrzebowała ucieczki, potrzebowała miejsca, gdzie przeszłość jej nie dosięgnie, gdzie ludzie zaakceptują ją. Będą oceniać taką jaką ją widzą, a nie taką jaką słyszeli, że jest.
Do klasy wchodzi panna Fernando. Z niezadowoleniem przeciąga wzrokiem po klasie. Rozpoczyna się żmudne sprawdzanie obecności.
- Martinez! - nauczycielka po raz kolejny wyczytuje nazwisko matki dziewczyny. Widzi ją, patrzy ze złością w oczach. - Cremp! - poddaje się w końcu. W odpowiedzi na swoje nazwisko uczennica podnosi dłoń. Profesorka, od momentu jej rozpoczęcia nauki w liceum, zwracała się do niej nazwiskiem panieńskim matki. Podczas, gdy ona (nad czym ubolewała także jej rodzicielka) pozostawała przy nazwisku ojca. Rodzice nigdy nie byli razem. Była to po prostu miłość, która kiedyś się skończyła. Matka zabrała pięcioletnią wówczas dziewczynkę i wróciła do swojego rodzinnego domu, do Włoch. Ojciec jeździł po całej Europie, aż w końcu osiedlił się na wyspach. Utrzymywała z nim kontakt. Obecnie znajdował się gdzieś w Norwegii. Matka wyszła za mąż. Z Camillo ma czterech synów, plus Mattio z poprzedniego związku jej kochanka. Mattio jest starszy od dziewczyny: liczy sobie 22 wiosny, a ona 17 jesieni.
Lekcyjny dzień schodzi jak zwykle zbyt wolno. Znów ktoś mierzy ją wzrokiem, kolejna osoba ma do niej jakieś ale.. Stopnie nawet lepsze niż były (to jedyna rzecz, która potrafi zająć jej myśli). Angielski. Na ławce przed jej twarzą ląduje ostatni sprawdzian. Czerwona dwója bije w oczy.
- Co się z tobą stało? - pyta anglistka. Oczywiście ta dwója zaniży idealną średnią dziewczyny 10,00.* Odpowiedziom jest wzruszenie ramion. Przecież obie dobrze wiedzą, że mogłaby to poprawić choćby zaraz. Zna angielski lepiej niż większość uczniów w szkole. Rozmowy z ojcem odbywały się po włosku, mimo że on ledwie dukał w tym języku. Matka, która sama skończyła filologię angielską, nie chciała by córka poznawała ten język. Pozapisywała ją na hiszpański, francuski, japoński, grecki.. Chciała wypełnić jej czas do maximum. Dziewczyna nie wykazywała talentu do języków, jednak jej zawziętość pozwoliła ogarnąć zakazany język do perfekcji w niecałe trzy lata, te magiczne trzy lata. Dzień dobiega końcowi. Komórka pokazuje 16:53 - mercoledì. "It's WantedWtednesday!!" w głowie pojawia się krzyk Parker'a tak wyraźny, jakby stał obok niej. Ciekawe czy jemu też zdarza się spojrzeć na kalendarz i przywołać na myśl to zdanie? 
Na ekranie telefonu lśni niebieska samoprzylepka - przypomnienie. Dziewczyna klika ją i pojawia się treść: "Usta do góry, to już kolejna rocznica...". Kciuk natychmiast naciska czerwoną słuchawkę, jednak serce zdążyło się do wiedzieć co kryją za sobą trzy kropki - "bycia z The Wanted". 
"I will always be with you. I never let you go." - z szafki dziewczyny wypada gruby, opasły zeszyt, z wydrapaną cyrklem sentencją na okładce. Podnosi go i obraca przez chwile w dłoniach. Jakby warzyła jego los. W końcu jednak wyrzuca go do pobliskiego kosza. Odchodzi.
- Co my tu mamy? - na dźwięk TEGO głosu odwraca się z wewnętrznym niepokojem. Stoi tam, trzyma w ręce błękitną okładkę wyciągniętą ze śmietnika.
- Oddawaj to! - na dźwięk jej głosu uśmiech na jego twarzy się poszerza.
- Och, si può parlare - odpowiada. Dziewczyna wyrywa plik kartek z jego dłoni i odchodzi pośpiesznym krokiem. Z każdą chwilą jest coraz gorzej. Krok przeradza się w dziki bieg - ucieczkę.
Wpada do swojego mieszkania i rzuca się na łóżko. Wstrzymuje głośny szloch. Znowu to zrobił. Nie ma rzeczy, która potrafi ją zranić. Dzięki zespołowi nabrała do siebie dystansu, umie żartować. Przeszłość jednak jest tym co powala ją na kolana. 
W drzwiach do pokoju staje matka.
- Bimbo, coś się stało? - pyta. Wszystko. Kiwa przecząco głową. - Obiad na stole - komunikuje. Obydwie wiedzą, że ten posiłek nie zostanie tknięty. 
Dziewczyna jeszcze chwile wypłakuje się w poduszkę, po czym jej wzrok skupia się na zeszycie. Podnosi go delikatnie, badając palcami fakturę materiału. Wdycha jego zapach. Podnosi się wraz z nim. Podchodzi do wielkiego kufra stojącego w kącie.  W końcu decyduje się sięgnąć po mały kluczyk zawieszony na jej szyi. Skrzynka zostaje otwarta, wraz z tym odradzają się wspomnienia. Dziewczyna wkłada do drewnianego pudełka notes. Chce je zamknąć, ale pragnienie zerknięcia na marzenie i The Wanted jest zbyt silne. 
Przeszukując skrzynię natrafia na zdjęcie. 
- Od 37 dni nie istniejecie.. Zdajecie sobie z tego sprawę? - pyta fotokomórkę umieszczoną na papierze. Powoli wypuszcza zdjęcie z rąk. Z ckliwością małego dziecka ogląda pozostałe przedmioty. Wyciąga laptopa, włącza. Jej oczom ukazuje się piątka roześmianych chłopaków. Wchodzi na twitter'a kilka osób zainteresowało się jej zniknięciem. Dobrze mieć prawdziwych przyjaciół.
Wchodzi na swoją stronę internetową... Patrzy na ostatni wpis. Czyta go po raz kolejny. TEKST
- A ja nadal nie wierzę, że nie mogłam być wtedy z wami...

Jej wzrok skupia zdjęcie poniżej. Ku żałości, nigdy nie myślała, że naprawdę wyjdą.


 

* Średnia 10,00 - we Włoszech najwyższą oceną jest 10, najmniejszą 2, przy czym 2,3, 4, 5 są jak                                     nasze, polskie jedynki. Im jedynka jest niższa tym ciężej ją poprawić. 


Przeprasza, że rozdział pojawił się tak późno. Tak, jak w przypadku dwóch pozostałych moich blogów, postaram się mniej więcej raz w miesiącu dodawać nowego posta.
Następny rozdział - perspektywa chłopców. Rozumiem, że ten rozdział może wydawać się zagmatwany (innych nie zamierzam tak bardzo motać), ale uwieście mi, że wyjaśnienie tego jest jeszcze bardziej skomplikowane.

Jeszcze raz przepraszam za opóźnienie. I dziękuję za wytrwałość osobom, które kontaktowały się ze mną dopytując o rozdział. Gdyby nie wy, pewnie by dzisiaj nie powstał. Dziękuję, że jesteście. <3

A tak z grubsza. Co sądzicie? Zawiodłam, wiem. Poprawię się, przepraszam.

3 komentarze:

  1. Bożeee... to jest takie sumtne a zarazem piękne :) już nie moge doczekać się następnego. Weny i żebyś szybko dodała 2 rozdział.
    PS: nadal nie moge uwierzyć że w tym opowiadaniu TW nie istnieje... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeeeeeeej jakie to piękne ;)
    Weny i do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zawiodłaś, ten blog jest fantastyczny! Sama nawet do końca nie wiem, jakie masz na niego plany, ale uwierz... Jestem zafascynowana prologiem i pierwszym rozdziałem, wręcz skręca mnie w żołądku z ciekawości, co będzie dalej. To po prostu cudowne. To wcale nie jest zagmatwane, zrozumiałam wszystko, co przekazałaś w tym rozdziale. Mam tylko jeden, maleńki, ale kluczowy problem... Mianowicie tożsamość tej dziewczyny. xd Ale to się wyjaśni niedługo, więc jest dobrze. :D Po prostu fenomenalne... Już nie mogę się doczekać dwójeczki i perspektywy chłopaków. Niesamowite... Proszę Cię, bardzo mocno, napisz szybciutko kolejny. :c Do następnego.♥

    Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award! Gratuluję! :* Więcej info ----> http://thewantedstoryyy.blogspot.com/2014/03/rozdzia102.html

    OdpowiedzUsuń